Wszystko było na swoim miejscu. Zwinnie zeskoczyłem z pleców chłopaka, i wylądowałem dwa metry za nimi, na w dziwnej pozycji. Jakbym był psem gotującym się do ataku. O dziwo, taka pozycja zwiększała mi możliwość ruchu, i wyboru różnych opcji.
-Co do..-Blondyn zaczął, ale przerwał widząc mnie w tej pozycji. Uśmiechnął się i chciał podejść, ale zawarczałem wściekle. Cuchnął nieświeżym makaronem, mięsem i jakimś sosem.
-Cofnij się. To bestia, nie człowiek. Widzisz po jego odmienności, i zachowaniu.-Przestrzegł dziewczynę czarnooki, gdy chciała do mnie podejść. Jeszcze groźniej zawarczałem.
-To wy...jesteście bestiami!-Warknąłem wściekły. Jego słowa i postawa, nieźle mnie wpieniły. Zaskoczyłem tym wszystkich. A co? Myśleli że jestem bezmózgim zwierzęciem, pragnącym tylko zabijać? Niedorzeczność. Rozejrzałem się. Staliśmy na jakiejś łące. Było pełno drzew wiśni, które właśnie kwitły.
-Sasuke, on nie jest zły, tylko zagubiony.-Uspokajała go dziewczyna. Jednak ten nie dał się przekabacić. Wyciągnął katanę z kabury, którą miał na plecach. Zawarczałem, przygotowując się do ataku. Widziałem bezradność w oczach różowowłosej i blondyna. Widocznie nie umieli powstrzymać tego...mordercy. Na kilometr wyczułem od niego, specyficzny zapach krwi.
-Damedamedame. Sasuke, nie możesz być taki pochopny...-Przed nim zjawił się szarowłosy i złapał go za nadgarstek. Miał na twarzy maskę, i przykryte jedno oko.
-Sensei! To bestia, nie człowiek! Lepiej będzie, jeżeli nie sprowadzimy żadnego niebezpieczeństwa, na Konohe!-Warknął wyrywając nadgarstek mężczyźnie. Zdziwiło mnie to, że nie rzucił się na niego z kataną. Od szarowłosego wywąchałem...kurz, mydło i...zieloną herbatę? Dziwny gość.
-Sasuke! Musimy porozmawiać z Tsunade-sama! Nie wiadomo, czy się przyda! Możemy od niego wyciągnąć informację! Do tej pory, masz siedzieć grzecznie jakby założyli ci kaftan bezpieczeństwa, i zakleili buźkę tasiemką.-Oświadczył mężczyzna głosem, nieznoszącym sprzeciwu.
-Tak...Kakashi-sensei...-Wymamrotał niechętnie chłopak, i schował ostrze. Ja pozostawałem w tej samej pozycji. Nawet jeżeli oni się wycofali, jak nie miałem zamiaru dać się tak łatwo. Z tego co powiedzieli, byłem im potrzebny do zdobycia jakichś informacji. Ale ja niczego nie wiem, i nie mam zamiaru się dowiadywać.
Blondyn zaczął po cichu rozmawiać z czarnowłosym, i starszym mężczyzną.
-Witaj. Nazywam się Haruno Sakura. A ty?-Zapytała dziewczyna, słodko się uśmiechając. Jej różowe włosy powiewały na wietrze, a w nie wplotły się kwiaty wiśni. Zaparło mi dech w piersiach. Powróciłem do normalnej pozycji. Wyprostowałem się i zacząłem wąchać. Pachniała...jak poranna rosa, i kwitnące róże. Prawie zwaliło mnie z nóg. Ten zapach był przyjemnie odurzający...
-Więc, powiesz mi?-Zapytała nadal się uśmiechając, i nie zwracając uwagi na trzech facetów, którzy zawzięcie dyskutowali między sobą.
-O-ore...-Zaciąłem się. Zacząłem się zastanawiać, co wyraźnie zainteresowało dziewczynę. Rozszerzyły mi się maksymalnie oczy. Padłem na kolana, zaciskając pięści.
-Co się stało?-Zapytała zaniepokojona, kucając obok mnie. Czułem jak jej włosy drażnią moją szyję i policzki. Była niebezpiecznie blisko, ale to mnie w tej chwili nie obchodziło.
-C-czy...j-ja...mam jakieś imię? Niczego nie pamiętam!-Krzyknąłem nagle, i złapałem się za głowę. Trójka mężczyzn przestała dyskutować, i spojrzała na mnie i na nią, zaskoczona.
-Nie pamiętam! Niczego nie pamiętam!-Zacząłem się drzeć jak opętany. W głowie miałem mętlik, i tysiące pytań.-Nie wiem, jak się nazywam...tylko to ciemne pomieszczenie...tylko ci ludzie...tortury...-Zamknąłem oczy, próbując pozbyć się tych nieprzyjemnych wspomnień. Jedynych wspomnień. Nagle poczułem ulgę. Moja głowa dotknęła czegoś miękkiego, i pachnącego.
-Już dobrze...-Wyszeptał mi jakiś kojący głos. Przerażony, spojrzałem w górę. Moja głowa leżała na ramieniu Sakury, a ona sama głaskała mnie uspokajająco po włosach. Odetchnąłem, poddając się temu uczuciu.
*****************************************************
Był taki bezbronny. Wyglądał jakby chciał płakać, ale się powstrzymywał. Z poddenerwowaniem, wsłuchiwał się w moje uspokajające szepty.
Wiedziałam, że Sasuke wyciągnie z tego błędne wnioski. Pewnie wmówi sobie, że zakochałam się w tym biednym stworzeniu. Ja chciałam go tylko pocieszyć. Biedaczek niczego nie pamiętał. Potrzebował wsparcia. Nie minęło kilka minut, a chłopaczek słodko spał w moich ramionach. Ile on mógł mieć lat? Siedemnaście? Skrzywdzono go za nic.
Wiedziałam, że Sasuke wyciągnie z tego błędne wnioski. Pewnie wmówi sobie, że zakochałam się w tym biednym stworzeniu. Ja chciałam go tylko pocieszyć. Biedaczek niczego nie pamiętał. Potrzebował wsparcia. Nie minęło kilka minut, a chłopaczek słodko spał w moich ramionach. Ile on mógł mieć lat? Siedemnaście? Skrzywdzono go za nic.
-Sakura, odsuń się od niego.-Rozkazał mój mąż głosem, nieznoszącym sprzeciwu. Wiedziałam, że w domu zrobi mi awanturę.
-Sasuke, nie rozumiesz. On niczego nie pamięta. Nawet nie wie, jak ma na imię.-Chciał mi przerwać, ale mu nie pozwoliłam.-Z pozoru może wydać się bestią, ale jest bardzo wrażliwy. Leczyłam go, i poznałam to po tym, jak zachował się na brak wspomnień. On potrzebuje bliskiej osoby, a nie grożenia kataną.-Wywrócił oczami, co mnie trochę zdenerwowało.-Kieruje się teraz zwierzęcymi instynktami. Każą mu się bronić, więc się broni. Nie zna nas, ani nawet nie wie, kto to Shinobi. Trzeba będzie mu pomóc.-Zakończyłam swój monolog.
Wszyscy patrzyli na mnie z niedowierzaniem. Ja tylko głaskałam chłopaka, jak to kiedyś robiłam z adoptowaną córką, i aktualnie z małym synkiem. Słodko spał, zapominając o całym świecie. Nie miał na sobie koszulki ani butów, ale to mi nie przeszkadzało. Był bezbronny, a ja nie miałam zamiaru dać go skrzywdzić. Zbyt dużo się wycierpiał, w ciągu kilku dni.
*****************************************************
Pomóc?! Pomóc?! Tej kreaturze?! Nie mieści mi się to w głowie! Sakura tak po prostu, rzuciła mu się w ramiona! A nawet na odwrót! Pozwoliła, aby ta bestia przytulała się do niej, wdychała jej zapach, i czuła miękkość jej skóry! Krew mnie zalewa na samą myśl, że mielibyśmy mieć z nim coś wspólnego.
-No dobra, Sakura. Ale nie myśl sobie, że zakończyliśmy ten temat.-Wyraźnie się rozpromieniła. Wziąłem tą kreaturę na plecy, i znów ruszyliśmy w stronę Konohy. Nikt już się nie odezwał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz